Wolałbym, żeby moje przypuszczenia były nieprawdziwe, ale jestem w 90% przekonany, że w mojej rekrutacji na stanowisko projektanta, projektant Toruń, swoje palce maczał mój ojciec, który już jakiś czas temu powiedział, że bez problemu załatwi mi pracę. Nie lubię korzystać z licznych znajomości mojego ojca, bo nie chcę, żeby ktoś zarzucił mi, że wszystko co w życiu osiągnąłem mam dzięki ojcu. Znam swoją wartość i wiem, że jestem w stanie samodzielnie znaleźć sobie pracodawcę, dlatego podziękowałem ojcu za jego chęć pomocy i wziąłem się za osobiste wysyłanie listów motywacyjnych i życiorysów.
Moim podstawowym błędem, który pozwala mi wnioskować, że ojciec pomógł mi w procesie rekrutacyjnym jest to, że po otrzymaniu telefonu z zaproszeniem na rozmowę kwalifikacyjną, byłem tak uszczęśliwiony perspektywą rekrutacji, że niewiele myśląc od razu pochwaliłem się dobrą wiadomością rodzicom. Przez przypadek też wygadałem jak nazywa się biuro projektowe, do którego będę miał możliwość się dostać, a ojciec skrzętnie to zanotował i wykorzystał. Jakie normalne biuro zdecydowałoby się zatrudnić u siebie chłopaka bez doświadczenia zawodowego i do tego zatrudnić od razu po pierwszym etapie rozmów rekrutacyjnych? Dałbym sobie rękę uciąć, że prezes firmy otrzymał przed paroma dniami telefon od mojego ojca, który umie osiągać to co chce za pomocą dostępnych dla niego środków. Przy najbliższej okazji mam zamiar zapytać ojca czy pomagał mi bez mojej wiedzy na rynku pracy i jeśli tak będzie to składam rezygnację z pracy. Chcę samodzielnie coś osiągnąć, a nie cały czas liczyć na wsparcie ojca.