W końcu otrzymałem jakiś telefon z zaproszeniem na rozmowę kwalifikacyjną na stanowisko projektanta! Przyznam, że po trzech tygodniach ciszy zaczynałem się już poważnie martwić brakiem ofert i nawet podejrzewałem wprowadzenie jakichś błędnych danych kontaktowych w moich dokumentach aplikacyjnych. Dane oczywiście były prawidłowe, a zaproszeń do udziału w rekrutacji nadal nie było. Dopiero wczoraj, dwadzieścia dni od rozesłania CV i listów motywacyjnych odezwała się asystentka jednego z prezesów dużej firmy projektowej mieszczącej się w Tychach. Rozmowę kwalifikacyjną przewidziano na następny poniedziałek na godzinę 9.00 rano, więc mam jeszcze trochę czasu na przygotowania.
Z jednej strony jestem podekscytowany zbliżającym się spotkaniem rekrutacyjnym, jednak z drugiej mam świadomość, że mało komu udaje się otrzymać propozycję zatrudnienia już po pierwszym procesie rekrutacyjnym. Pójdę na to spotkanie, bo co mam zrobić, jednak nie nastawiam się na nie jakoś szczególnie. Mam jedynie nadzieję, że wczorajszy telefon był pierwszym z wielu, jakie otrzymam w ciągu nadchodzących dni. Łącznie wysłałem dwanaście podań o pracę, dlatego wydaje mi się, że powinienem otrzymać przynajmniej sześć zaproszeń na indywidualne rozmowy. Nie jestem najgorszym kandydatem na projektanta z możliwych, projektant Tychy. W końcu mam wykształcenie wyższe i jako takie doświadczenie zawodowe. Na pewno na oferty pracy odpowiedziało wiele osób o gorszych predyspozycjach ode mnie. Mój kuzyn, gdy poszukiwał pracy projektanta ofertę pracy dostał już po miesiącu od wysłania pierwszego CV. Chciałbym osiągnąć podobny wynik.