Nadal nie wiem jakim cudem od razu po zakończeniu przygody z nauką na studiach wyższych na kierunku architektury udało mi się znaleźć zatrudnienie jako asystent projektanta. Nie zdobyłem jeszcze żadnych uprawnień projektowych, dlatego nie mogę wykonywać samodzielnie projektów i składać pod nimi swojego podpisu. Na szczęście w zatrudniającym mnie biurze pracodawca nie przejmuje się moim brakiem doświadczenie, tylko pozwala mi na zbieranie wiedzy praktycznej w projektowaniu i uzupełnianie mojego dziennika praktyk. Na jego podstawie będę mógł zdać egzamin na architekta i zostać projektantem z krwi i kości.
Póki co jestem tylko (albo aż) asystentem. Mimo, że nie mam uprawnień do samodzielnego wykonywania projektów, tak naprawdę wykonuję znaczną część danego zlecenia samodzielnie. Mój opiekun praktyk, projektant Rzeszów, po zakończeniu mojej pracy sprawdza czy wszystko jest dobrze zrobione i składa pod projektem swój podpis. Na szczęście na projekcie oprócz nazwiska opiekuna można znaleźć również moje nazwisko, zaznaczone jako pomoc przy realizacji projektu. Niby to tylko „pomoc”, jednak ta pomoc jest cennym doświadczeniem, które mogę wpisać sobie w dzienniczek.
Wiele słyszałem o biurach projektowych, w których wykorzystuje się studentów architektury, płaci im śmiesznie małe pieniądze i nie zamieszcza się ich danych w żadnym z projektów. Ja na szczęście trafiłem na dobrego pracodawcę, który jest fair w stosunku do mojej osoby.